Żeglarstwo

Marzą ci się widoki jak z bajki? Piękne zachody słońca, absolutna cisza i plusk wody dookoła? A może chciałbyś poczuć prawdziwą siłę ducha zespołowego i poznać ciekawych szaleńców, którzy staną się dla ciebie jak druga rodzina?

Żeglarstwo to bardzo dziwna i zarazem piękna mieszanina niespodzianek, która już niejednemu zawróciła w głowie i ja zdecydowanie nie należę tutaj do wyjątków. Widziałam ludzi, którzy dosłownie z dnia na dzień rzucali stabilną pracę, by wyruszyć w długi rejs po morzach i oceanach bez terminu i w zamian za kilka groszy, jedzenie i świeżą koję. Ja sama po całym miesiącu na wodzie, po tygodniu najchętniej bym tam wróciła.

Pora na to, by i moi czytelnicy mogli przyjrzeć się jak złapać wiatr w żagle i zacząć przygodę z tym cudownym sportem. Mam nadzieję, że poniżej znajdziesz wszystkie informacje, które pozwolą ci bezproblemowo zaznajomić się z tematem i zaspokoją twoją ciekawość.

Ahoj przygodo!

Żeglować czyli...

… poruszać się po wodzie za pomocą łodzi z napędem żaglowym (czyli posiadającej żagle), nierzadko posiadającej również napęd motorowy (czyli silnik). Ruch powoduje “łapanie” wiatru w żagle, a żeby było to możliwe sternik tak kieruje łodzią, by dało się wykorzystać w bezpieczny sposób jego siłę.

W żeglarstwie (przynajmniej tym, które ja znam) chodzi jednak o to, by czerpać przyjemność z samej drogi, z chluszczącej wokół wody i siły wiatru, którą nierzadko porządnie można odczuć. Żeglować można sportowo, zawodowo jak i rekreacyjnie. Ja doświadczyłam tej trzeciej opcji, ponieważ na wiele ładnych lat to zajęcie stało się moim hobby. 

Wspaniałe jednak jest to, że istnieje tyle typów żeglarstwa, że z pewnością zaspokoi ono każdego. Chcesz podróżować od portu do portu? Żeglarstwo turystyczne. Masz w sobie sportowego ducha? Żeglarstwo regatowe. Chcesz odpocząć na łonie natury? Żeglarstwo rekreacyjne. Typów jest wiele i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Trzeba tylko tego swojego idealnego sposobu na żeglowanie poszukać.

Plusy i minusy

Co żeglowanie może ci zaproponować?

  • wspaniałe przygody i masę niezapomnianych przeżyć na lata,
  • poznanie zżytego grona ludzi z ikrą,
  • wiedzę na temat zachowania na wodzie, żeglowania, budowy jachtu i podstawowych węzłów żeglarskich,
  • przetestowanie własnych możliwości w sytuacjach trudnych i wymagających szybkiej reakcji,
  • wzmocnione mięśnie ramion, nóg i pleców,
  • poznawanie nowych miejsc od strony lądu i wody,
  • ciszę, poczucie wolności i spokój wewnętrzny.

Co żeglowanie może ci nieco popsuć?

  • samopoczucie, jeśli masz chorobę morską, ale tylko na jakiś czas i przeważnie na morzu,
  • przeładowanie niespodzianek, jeśli nie lubisz zbytnio wychodzić ze strefy komfortu.

Jak zacząć?

Wkręcić się w żagle można na wiele sposobów. Te najbardziej popularne jednak bazują na tym, by popłynąć w rejs (istnieje wiele organizacji, które proponują wykupienie tego typu wycieczki), zapisać się na zajęcia na przystani dla dorosłych (czasem warto poszukać również odpowiedniego klubu żeglarskiego) lub po prostu zapisać się na szkolenie lub kurs żeglarski.

Kiedy poznasz już ludzi ze środowiska i wkręcisz już w grupę żeglarskich świrusów, dużo łatwiej ci będzie po prostu popływać z nimi rekreacyjnie. Wiele żagielków kołyszących się na jeziorach to totalnie przypadkowa zbieranina ludzi, którzy niegdyś spotkali się na tej samej kei.

Na czym żeglować na początek?

Typów jachtów, na których możesz żeglować jest wiele. Na początek zawsze polecam standardowy jacht typu slup, ponieważ jest to najbardziej klasyczna opcja, która daje możliwości do szybkiej i bezpiecznej nauki. Poza tym za granicą, jak i w Polsce jest to najbardziej powszechny do wypożyczenia jachcik, wiec jest to również najbardziej praktyczne. 

Nie wyklucza to jednak tego, że na swój pierwszy rejs (czy jakąkolwiek styczność z morzem czy wodą) możesz naturalnie wybrać sobie imponującą fregatę, na której żeglarstwo wygląda zupełnie inaczej. Dla mnie większe jednostki nie dawały tej przytulności i poczucia siły, a woda wydawała się być zbyt daleko od pokładu, na którym działo się żeglarskie życie. Poza tym uwielbiam przechyły, a zasada jest taka, że im większa jednostka, tym mniejszy przechył złapie podczas żeglowania. Znam jednak i takich, dla których rejsy na większych żaglowcach to spełnienie marzeń. 

W ogólnym więc zarysie nic nie stoi na przeszkodzie byś zaczął w wielkim stylu.

Reje

Jednym z najfajniejszych zajęć na żaglowcu jest wchodzenie na reje, czyli poprzeczne do masztu belki kryjące w środku żagle. Oczywiście mniej fajnie robi się, gdy trzeba na nie wchodzić w słabą pogodę i raz za razem, ale chyba dla każdego wejście chociaż raz na maszt jest niezapomnianym przeżyciem.

Jezioro, morze czy ocean?

Na to pytanie tylko ty sam jeden będziesz w stanie sobie odpowiedzieć. Ja jestem niezmienną fanką żeglarstwa morskiego i oceanicznego – tam czuję największą wolność związaną z tym sportem. Na morzu prawie nigdy nie jest nudno, dużo się dzieje i generalnie oczekuje się niespodziewanego. Poza tym kilka dni bez zawijania do portu i ni krztyny lądu na horyzoncie to świetna sprawa. Czy wobec tego żegluga śródlądowa – po jeziorach czy rzeczna – wzdłuż rzek – jest bezpieczniejsza? No nie za bardzo. Z pewnością wielu czytelnikom będzie znane pojęcie białego szkwału – nagłego, porywistego wiatru spadającego z nieba, na którym nie ma ani jednej chmurki i potrafiącego zabrać nawet ludzkie życia. A to nie jest jedne, co może tam pójść nie tak.

Warto mieć na uwadze, że tam gdzie otacza nas woda, tam oczy trzeba mieć dosłownie dookoła głowy. Wystarczy mały błąd, by przypłacić to zdrowiem, a w skrajnych przypadkach własnym życiem, dla tego z zasady nigdy nie powinniśmy dopuszczać do siebie pewności, że nic się nie zadzieje bez względu na miejsce.

Żegluga po jeziorze czy rzece jest po prostu kompletnie inna od tej morskiej czy oceanicznej. Ja lubię ciszę oceanu i bezmiar nicości wokół, ale równie wiele jest zwolenników częstego zawijania do portu i nocnego życia na jachcie.

Kto może żeglować?

Tak naprawdę każdy. Nawet osoby z dużymi niepełnosprawnościami są w stanie poczuć siłę żagli na jachcie czy żaglowcu – niejednokrotnie organizowane są tego typu przedsięwzięcia, gdzie organizatorzy naprawdę są w stanie zapewnić doskonałe bezpieczeństwo. Być może z niektórych względów zdrowotnych czy kondycyjnych nie będziesz w stanie sam zrobić wielu rzeczy na żaglówce, ale to w niczym nie przeszkadza. Od tego właśnie są bardziej doświadczeni, silniejsi i przede wszystkim zwykle liczni załoganci, którzy mają za zadanie ci pomóc, bo w większości jednak jest to sport zespołowy. Oczywiście żeglowanie solo również jest możliwe – niektóre typy jachtów są do tego specjalnie przystosowane, w większości jednak żegluje się w grupie.

Czy mogę żeglować, gdy nie umiem pływać?

Nie ukrywam, że jest to ryzykowna sprawa. Niekontrolowane wpadnięcia do wody się zdarzają, nie ma co ściemniać. Znam jednak naprawdę ogrom ludzi, którzy jednak żeglują i nie potrafią pływać, a mimo braku tej moim zdaniem podstawowej umiejętności, nie boją się wody. Jeśli nie potrafisz pływać, nadal naturalnie możesz wejść na jacht i żeglować, warto jednak poinformować o tym fakcie kapitana.

Jak się przygotować do zejścia na wodę?

Wyobraźmy sobie, że to twój pierwszy raz, a ty masz przed sobą pierwszy jednodniowy rejsik jachtem żaglowym. Stoisz przed szafą i zastanawiasz się, co ci się przyda. Na pierwszy rzut proponuję przygotować sobie plecak, w którym pomieścisz wszystko, co najpotrzebniejsze. Pamiętaj, że będziesz na wodzie, więc ryzyko zalania istnieje, chociaż mnie zdarzało się to naprawdę sporadycznie. Warto też zauważyć, że z momentem odbicia od kei będziesz kompletnie odcięty na kilka godzin od możliwości polepszenia swojego stanu zapasów i tego, co zostało na przystani – musisz więc zaplanować rejs nieco strategicznie, by być przygotowanym na wiele scenariuszy.

Jak się ubrać?

Nie każdy zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę idąc na żagle musimy być przygotowani na zmiany pogodowe. Nawet w najbardziej upalne dni trzeba mieć ze sobą kurtkę przeciwwiatrową i najlepiej jednocześnie chroniącą przed deszczem. Warunki na wodzie często odbiegają od tych, w których wsiadamy na pokład i trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Zimny, chłoszczący wiatr nie jest tu niczym nowym, dlatego musimy zapewnić sobie przed nim ochronę. Również czapka chroniąca nas przed słońcem, zimnem i chroniąca zatoki przed wiatrem to absolutna podstawa. Generalna zasada jest taka, że lepiej się zabezpieczyć niż na wodzie, gdzie nie mamy dostępu do tego, co zostawiliśmy na lądzie, narazić swoje zdrowie na szwank. Warto pomyśleć również o zmianie odzieży w razie zamoczenia – zdarzyło mi się to jedynie dwa razy, ale jednak dodatkowe spodnie i koszulka uratowały mnie z musu wracania kompletnie mokrym do domu. 

Jak się więc ubrać? Wszystko zależy od pogody, ale odpowiedź jest jedna i pasująca do absolutnie każdej sytuacji – przede wszystkim wygodnie. Schylanie, kucanie, ciąganie, ruszanie się we wszystkie strony to na jachcie coś normalnego – wasze ubrania powinny na to swobodnie pozwalać i dawać wam komfort termiczny. Moim stałym zestawem od zawsze były spodnie i koszulka. Obuwie najlepiej zgarnąć sportowe, chroniące palce u stóp i najlepiej z jasną podeszwą by nie rysowały pokładu. W plecaku zawsze na wszelki wypadek miałam rozpinaną bluzę z kapturem, czapkę zimową i z daszkiem oraz chustę na głowę (bufki sprawdzają się świetnie), a także dodatkową zmianę odzieży w razie zamoknięcia oraz zawsze i niezależnie od pogody – kurtkę przeciwdeszczową chroniącą przed wiatrem. Nawet w upalne dni zabierałam również długie spodnie (najlepiej takie, które bez problemu wsunie się na krótkie spodenki), bo pogoda na wodzie naprawdę potrafi zaskoczyć.

Im więcej czasu spędzicie na wodzie, tym lepiej będziecie przygotowani na każde wyjście. Początkującym zawsze jednak będę radzić – przygotuj się na wszystko – na to, że zrobi się zimno, na to że zrobi się gorąco, na to, że zerwie się naprawdę zimny wiatr i zacznie padać.

Co wziąć ze sobą na jacht?

Poza kwestiami ubraniowymi najważniejszym jest zabrać ze sobą wodę (lub inne napoje) i jedzenie (kanapki sprawdzą się znakomicie). Radzę wybierać takie pokarmy, które łatwo zjeść na raz i które są bezpieczne (czyt. tworzą nikłą szansę zaistnienia rewolucji żołądkowych). Także ważny jest krem z UV i warto rozważyć zabranie pomadki, która nawilży wam usta, jeśli macie z tym problem (wiatr wysusza skórę niesamowicie). Warto pomyśleć również o ochronie na telefon i kluczyki od auta, a także wszelką elektronikę. Kompletne zamoknięcie na stabilnych jachtach zdarza się niezwykle rzadko, ale jednak się zdarza – zwłaszcza jeśli wyciągamy komórkę, by zrobić piękne zdjęcie.

Czy muszę coś umieć zanim wejdę na jacht?

Jeśli organizator wycieczki tego nie wymaga, wtedy odpowiedź jest prosta – nie. Zwłaszcza jako początkujący bardzo szybko załapiesz podstawy – nomenklaturę, typowe słownictwo, niekiedy slangowe powiedzonka żeglarskie, panujące na jachcie zasady. Ekipa chce mieć aktywnego i potrzebnego im załoganta, więc szybko wdroży cię w najpotrzebniejsze szczegóły.

Bezpieczeństwo na jachcie

Warto przed wejściem na pokład pamiętać o kilku podstawowych zasadach bezpieczeństwa:

  • przed wypłynięciem z portu, sprawdź pogodę,
  • zwłaszcza jeśli jesteś jeszcze żółtodziobem, pływaj jedynie z bardziej doświadczonymi skiperami, jeśli zaś tą osobą jesteś ty zadbaj o swoje bezpieczeństwo i przeszkol krótko załogantów,
  • postaraj się mieć zawsze ze sobą naładowany telefon z numerem alarmowym, wykonanie połączenia może w niektórych miejscach na wodzie być niemożliwe, jednak w niektórych przypadkach naprawdę ratuje życie,
  • kapitanem na jednostce może być tylko jedna osoba – zapewnia to ład i porządek, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych nie kwestionuj decyzji, tylko podążaj za wskazówkami,
  • jeśli pogoda się pogarsza, nie ryzykuj i wracaj do portu, twoje życie jest ważniejsze, niż kilka chwil beztroski na wodzie.

Czy muszę mieć na sobie kamizelkę ratunkową?

Zdecydowanie powinieneś. Ale… wszystko zależy od tego, w jakim stanie ta kamizelka jest. Kamizelki ratunkowe również powinny spełniać pewne podstawowe wymagania, dzięki którym spełniają swoją funkcję. Niesprawna kamizelka może zrobić więcej krzywdy niż pożytku i trzeba mieć tego świadomość. Warto wiedzieć jednak, że na wielu jednostkach ważnym elementem są również uprzęże (szelki) z karabińczykami, dzięki którym możesz podpiąć się do stałych elementów na jachcie.

Choroba Morska

Choroba morska to dla niektórych problem nie do przeskoczenia. Znam też i takich, którzy swoje choróbsko oswoili do tego stopnia, iż pomimo cierpień są pełnoprawnymi żeglarzami nawet, kiedy targają nimi torsje. Ja konkretnej choroby morskiej nie przeszłam – czasami mnie tylko mdliło i miałam zmniejszony apetyt – co w wielu przypadkach skutkowało tym, że wraz z kapitanem zostawałam na placu boju, kiedy reszta oddawała Neptunowi wszystko, co miała w żołądku. Jeśli masz chorobę lokomocyjną, mam złe wieści – możesz być praktycznie pewny, że na morzu dostaniesz solidnej choroby morskiej. Jednak przy całej reszcie ludzkości to jedna wielka ruletka – są tacy, co mają ją zawsze, są tacy, co mają ją tylko czasami, a i są szczęśliwcy, których bujanie kompletnie nie rusza. Dobrą wiadomością jest to, że mało kto ma chorobę morską, która nie przemija. Zwykle po kilku dniach mózg przyzwyczaja się do bujania i przestaje wariować. Do tego czasu trzeba jakoś po prostu przetrwać – najlepiej pić dużo wody i jeść pokarmy, które mają szansę zostać w żołądku (podobno suchary i kisiel to królowie w tej dziedzinie). Odradzałabym tutaj branie środków na chorobę lokomocyjną – większość z nich jednak spowalnia motorykę i stwarza problemy z bezpieczeństwem na jachcie – możesz nawet tego nie czuć, ale twoje ruchy mogą być powolniejsze, a czas reakcji dłuższy, co stwarza iluzoryczny obraz tego, że czujesz się dobrze.

Stopnie żeglarskie

Warto wiedzieć kilka rzeczy na temat stopni żeglarskich. To, jaki kto ma stopień zwykle świadczy o tym, jakie ma doświadczenie. Oczywiście mówię tu o stopniach nadawanych osobom żeglującym rekreacyjnie. Przede wszystkim warto wiedzieć, że stopnie żeglarskie to jednocześnie patenty – czyli żeglarskie prawo jazdy. Odpowiedni patent zdobywa się głównie podczas odbycia szkolenia i rejsów morskich trwających określoną, minimalną liczbę godzin (poza stopniem pierwszym – żeglarzem jachtowym). Odpowiedni patent określa również, jak dużą jednostkę możesz poprowadzić. Bez patentu możesz żeglować jako załogant, aby ją jednak prowadzić musisz mieć odpowiednie uprawnienia.

Istnieje kilka podstawowych stopni żeglarskich, które każdy miłośnik żeglarstwa może zdobyć:

  • Żeglarz Jachtowy – najbardziej podstawowy stopień, daje możliwość prowadzenia jachtów żaglowych po wodach śródlądowych bez ograniczeń i jachtów o wielkości do 12 m kadłuba na wodach morskich wewnętrznych i do 2 mil morskich na pozostałych tylko w porze dziennej,
  • Jachtowy Sternik Morski – daje możliwość prowadzenia jachtów żaglowych po wodach śródlądowych bez ograniczeń i jachtów o wielkości do 18 m kadłuba na wodach morskich,
  • Kapitan jachtowy – daje możliwość prowadzenia jachtów żaglowych po wodach śródlądowych i morskich bez ograniczeń.

Dlaczego warto zainwestować w porządne szkolenie?

Dobre, wartościowe szkolenie żeglarskie to twoja najlepsza kamizelka ratunkowa. Jednak, żeby jej użyć, musisz dokładnie wiedzieć, jak działa. Nie zliczę chyba sytuacji na wodzie, kiedy ktoś wymuszał na mnie pierwszeństwo albo doprowadzał do zderzenia czy niebezpiecznej sytuacji tylko dlatego, że czegoś nie wiedział. Pierwszą rzeczą, jaką trzeba pojąć to fakt, że na wodzie również obowiązuje jakieś prawo. Żaglówki, motorówki i inni korzystający z akwenu nie wychodzą z założenia, że po prostu będą na siebie uważać – regulują to konkretne zasady, które mają zapewniać nam bezpieczeństwo. To nie tylko wiedza na temat tego, kto ma pierwszeństwo, ale również wiele znaków czy boi, które będą nam potrzebne by bezpiecznie omijać przeszkody pod wodą czy wyznaczać drogi wodne. Na szkoleniu żeglarskim zobaczycie też jak manewrować jachtem, jak zrobić zwrot (czyli mówiąc kolokwialnie skręcić), czy chociażby jak zawiązać podstawowy węzeł żeglarski. Jest to więc wiedza absolutnie podstawowa, warto poświecić jej swój czas i uwagę i znaleźć taki ośrodek, który was rzeczywiście nauczy, a nie da podstawowy stopień żeglarski praktycznie od ręki.

Moje wrażenia

W żeglarstwie zakochałam się na zabój ponad 10 lat temu. Poczucie przynależności do bardzo zżytej, polegającej na sobie grupie ludzi jest bezcenne. Śmialiśmy się często między sobą, że jeśli naprawdę chce się kogoś poznać od podszewki, to wystarczy zabrać go na żagle. Tam w praniu wychodzi wszystko – mocne i słabe strony każdego żeglarza i jednocześnie człowieka, który na wodzie zmaga się z wieloma niedogodnościami, a natura potrafi pokazać pazurki i przetestować siłę woli raz za razem. To właśnie jednak te wszystkie niedogodności tworzą cudowną mozaikę wspomnień nie do zapomnienia, często zupełnie niewiarygodnych przygód i przezabawnych sytuacji. Żeglugę po jeziorze zawsze traktowałam bardzo po macoszemu – w porównaniu do morza czy oceanu wydawało mi się wręcz nudne (co nie znaczy, że należy je lekceważyć). Słone wody, zwłaszcza przy długich rejsach nauczyły mnie mnóstwo pokory, pokazały piękno szerokiej wody i wyciszały głowę. Myślę, że dla tej ciszy właśnie wiele osób tak kocha żeglarstwo. Wiatr w żaglach i gładkie sunięcie po wodzie daje naprawdę ogrom satysfakcji, nierzadko adrenaliny i spójności z naturą.

życie na morzu

To kompletnie inne życie, niż to które znasz na lądzie. Na morzu wiele prostych czynności może stać się prawdziwą zmorą. Muszę jednak przyznać, że nigdzie nie zasypiało mi się tak dobrze, jak w kołyszącej mnie na boki własnej koi. Po zejściu na ląd docenisz wiele łatwych, zwykłych wręcz przyjemności życia, ale ostrzegam, że istnieje spora szansa, że zatęsknisz szybko za morzem, w którym zdumiewająco łatwo się zakochać.