Freefall

Pojęcie freefallu jest jeszcze dość świeże – ja usłyszałam o nim przez przypadek i praktycznie dzięki (szczęśliwemu) zbiegowi okoliczności znalazłam się wraz z grupą pozytywnie zakręconych szaleńców w wąwozie z kawałkiem solidnej liny, która miała umożliwić mi poczucie na własnej skórze, jak to jest latać.

Nie miałam żadnego pojęcia, ani wizji jak ma to wyglądać i w co ja się w zasadzie pakuję – a jednak zapoczątkowało to erę obcowania z przestworzami od bungee do skoków ze spadochronem. Pomimo wielu przygód na wysokości, to właśnie do freefallu mam największe serce i sentyment, którymi bardzo chętnie podzielę się ze światem.

Jeśli chcesz poczuć na własnej skórze, jak to jest bezwładnie spadać w dół bez dodatkowego rozproszenia – freefall jest właśnie dla ciebie.

Co to jest freefall?

Freefall jest to mówiąc najprościej swobodne spadanie w dół. Można doświadczyć tego cudownego stanu nieważkości poprzez zorganizowane skoki – zarówno podczas wszelakich imprez otwartych, jak i w naturalnych lejach terenu – zwykle w górach, przy klifach i w wąwozach, gdzie ukształtowanie terenu po prostu na to pozwala. W przeciwieństwie do innych skoków (np. bungee czy skok ze spadochronem) freefall dla niektórych może wydawać się wręcz nudny, jest bowiem skokiem stosunkowo krótkim (przy dobrych wiatrach 8-12 sekund swobodnego spadku) i w zasadzie nie jest on zakończony żadnym spektakularnym wydarzeniem, ale o to właśnie chodzi! Podczas skoku w typie freefall to właśnie odczucie swobodnego spadku jest wisienką na torcie – bez ulepszaczy czy niepotrzebnej otoczki.

Gdzie uprawiać freefall?

Wszystko zależy od waszych chęci i możliwości. Organizacją tego typu skoków zajmują się profesjonaliści i do nich właśnie powinno się zgłosić, jeśli chcemy taki skok wrzucić na listę spełnionych marzeń. Skoki te czasami można spotkać w wesołych miasteczkach – niektóre atrakcje mają imitować dokładnie ten stan bezwładnego spadania. Są firmy, które organizują tego typu skoki z wszelakich konstrukcji – mostów, budynków czy wież. Zwykle zapłacić wtedy musimy nieco więcej, ale i same odczucia są wyraźniejsze bez wrzasku nocy w mieście. Zdecydowanie najfajniejszą opcją jest skok zorganizowany z wykorzystaniem przepięknych krajobrazów natury – przy klifach, w wąwozach, na szczytach niektórych gór. Niestety jest to najbardziej kosztowna opcja, w moim jednak odczuciu warta swoich pieniędzy. Freefallingu doświadczycie również w gratisie podczas skoku na bungee, ze spadochronem lub podczas skoków do wody z dużej wysokości. Każdy skok tego typu ma swoją charakterystykę i coś, co go wyróżnia – freefall ma być spokojnym spadkiem, podczas którego poczujecie w sobie na drobny moment uczucie bezwładności.

Ile kosztuje freefall?

W przypadku oddawania skoku w wesołych miasteczkach cena zwykle waha się w zależności od aranżancji od 70 – 100 zł. W przypadku skoków zorganizowanych z różnego rodzaju konstrukcji – wież, mostów itp. musimy wyłożyć już nieco więcej i tu dokładnie tak jak przy skokach w środowisku naturalnym można zapłacić 150 zł, jak i 400 zł – wszystko zależy od tego gdzie skaczemy, w jaki sposób i czy w cenę nie są wliczone jeszcze aby inne atrakcje.

Jak przygotować się do skoku?

Przede wszystkim trzeba się ubrać wygodnie – spodnie lub spodenki, koszulka i buty sportowe z pewnością was nie zawiodą. Warto zwrócić uwagę na pogodę w dniu skoku, by bardziej świadomie dobrać swój ubiór. Pamiętajcie, że skacząc w naturze może się zdarzyć, że będziecie musieli trochę poczekać na swój skok i warto zadbać wtedy o swój komfort termiczny. W zależności od tego jak reagujecie na tego typu stres warto też zwrócić uwagę na to, co wykładacie na swój śniadaniowy talerz. Jakkolwiek by nie było – warto się nie przejadać, nawodnić i zabrać w plecak butelkę wody i batonik energetyczny czy kanapkę.

Czy freefall jest bezpieczny?

Ryzyko tego, że coś może pójść nie tak, kiedy rzucamy się z wysokości w dół jest zawsze i nie ma co owijać w bawełnę. Jednak przy odpowiednim zabezpieczeniu jest ono niewielkie. Wybierając miejsce oddania swojego skoku warto więc zwrócić uwagę, by nie była to firma spod ciemnej gwiazdy, o której nikt nigdy nie słyszał – zwłaszcza, jeśli będziemy skakać poza wścibskim okiem.

Jak wygląda skok?

Każdy profesjonalnie zorganizowany skok zacznie się od przeszkolenia i podpisania cyrografu – że jesteś zdrowy, zgadzasz się na skok dobrowolnie i nie będziesz rościł sobie żadnych praw w razie wypadku. Czasem następuje także ważenie. Osobiście swój skok oddałam w wąwozie złożonym z klifów – skakałam z niewielkiego podestu i tu nie miałam pojęcia (a jest to częste przy skokach typu freefall), że muszę wziąć rozbieg. Skacze się także w kasku i uprzęży, co jest absolutną normą.

Oczekuj nieoczekiwanego

W zależności od tego, gdzie oddajesz skok, warunki mogą być zupełnie inne. Przygotuj się na nieznane, bo może cię to zupełnie zaskoczyć! Każdy skok wygląda zupełnie inaczej – może będzie trzeba wziąć rozbieg, wejść na mało bezpiecznie wyglądające podwyższenie, a może wystarczy po prostu pochylić się do przodu – wszystkiego dowiesz się na miejscu. Tu jednak nie oczekujcie żadnej rutyny – nawet jeśli już skakałeś na skoku freefallowym, to nie znaczy, że w innej miejscówce będzie tak samo. 

I to jest piękne!

Jak przełamać lęk wysokości?

Lęk przed tego typu aktywnością jest rzeczą absolutnie normalną. Spotkałam mnóstwo osób, które twierdziły, że to świetna sprawa, ale one by tak nie mogły. Prawdopodobnie istnieje grupa ludzi, która faktycznie ma wręcz paniczny lęk wysokości. U większości jednak da się przełamać strach i zrobić coś naprawdę szalonego, przy okazji tworząc niesamowite wspomnienia na całe życie. To, jak sobie poradzisz z lękiem wysokości, jest tu kwestią absolutnie indywidualną. Poniżej zdradzę ci kilka moich własnych tricków na to, jak nie tylko ten lęk oswoić, ale i czerpać dużo więcej przyjemności z ekstremalnych zabaw na wysokości.

Idź jako pierwszy – moim największym asem w rękawie jest nie pozwalanie sobie na nakręcanie własnej głowy na negatywne myśli i scenariusze, zwłaszcza jeśli masz skłonności do panikowania i dramatyzowania sytuacji. Jest też niestety jeszcze jeden mechanizm psychologiczny, który odkryłam już na studiach, a który działa naprawdę negatywnie w kwestii przełamania się. W chwilach strachu, w grupie ludzi odczuwających lęk, on się udziela. Kojarzysz chyba jak przed egzaminami zawsze była przynajmniej jedna taka osoba, która pytała wszystkich o notatki, gorączkowo mówiła, że nie zda i szukała informacji niemalże wyrywając innym podręczniki z ręki? Zawsze starałam się odsunąć od tego typu ludzi, ponieważ ich strach robi często więcej krzywdy innym, niż im samym. Dlatego wyprzedź negatywną energię stada, nie zastanawiaj się i idź jako pierwszy.

Nie myśl o tym! – łatwo się mówi, co? Sama czasem mam ogromny problem z tym, by chociażby na co dzień oderwać się od tego, co moja głowa sobie roi, a co dopiero podczas rzucania się w przepaść. Jak więc to zrobić? Można zastosować technikę mindfullness czyli skupiania się na bardzo drobnych rzeczach z otoczenia – chmur przesuwających się po niebie, biciu twojego serca, oglądaniu własnej dłoni – wszystko po to, by nie dopuszczać do siebie nadmiernego strachu. Ja lubię w takich momentach pomyśleć o niekiedy nawet absurdalnych rzeczach – np. jaki smak lodów zjem, jak już pojedziemy do domu. Im przyjemniejszy temat, tym zauważyłam lepsze działanie.

Rozluźnij się – a dokładniej wypuść z siebie trochę pary. Są pewne techniki, które pomagają, kiedy nie masz wyboru i jednak czekasz długo na swoją kolejkę. Na redukcję stresu świetnie działa zwykły, mocny uścisk drugiej osoby, strzepywanie dłoni i nóg (najlepiej przy jednoczesnym podskakiwaniu), a także świadomy oddech.

Oswój się z tym, co zamierzasz zrobić i staraj się zamienić strach na ekscytację – to technika, która mnie osobiście pozwala się mniej denerwować i czerpać więcej przyjemności z obcowania z wysokością. Postaraj się pooglądać w internecie filmy, poczytać o odczuciu podczas skoków (niezależnie jaką formę skoku wybrałeś) i nakręcić się pozytywnie jeszcze przed wyjazdem z domu. Pomyśl o tym, jakie cudowne będzie uczucie spadania, jak niesamowicie wdzięczny jesteś za to, że możesz tego doświadczyć i ile endorfin wypłynie z ciebie wraz z oddaniem skoku.

Wczuj się w rytm – to mój najlepszy lek na przełamanie w ekstremum – wybranie odpowiedniej muzyki i po prostu śpiewanie jej sobie tuż przed skokiem nawet we własnej głowie. Najlepiej żeby była energiczna, wzbudzała chęci do szaleństwa i ładowała was najbardziej pozytywnie jak się da. Dla mnie jest to niezmiennie jedna piosenka – Jerk it out zespołu Caesars. Jeśli nie masz więc własnej nuty – bierz moją!

Bój się, ale i tak to zrób – to moje motto przy przełamywaniu jakiegokolwiek lęku w swoim życiu. Kiedy skoczysz – i tak już lecisz, prawda?

Moje wrażenia

Swój skok oddałam na pięknych Wyspach Kanaryjskich, na których wtedy pomieszkiwałam. Miejsce było zdecydowanie warte grzechu – ukryty kanion wżerający się klifami w toń oceanu. Miejsce piękne i robiące wrażenie, ale jak na pierwszy raz dość trudne. Dlaczego? Zdecydowanie nie spodziewałam się, że będę musiała wziąć rozbieg i dosłownie rzucić się w przepaść z niewielkiej betonowej platformy. Tego dowiedziałam się oczywiście na miejscu i nieco mnie zmroziło na ten widok, jako że lęk wysokości stoi dość wysoko na mojej liście barier. Jednak jak zawsze wolałam pójść na pierwszy ogień i skoczyć jako pierwsza ze wszystkich. Uczucie bezwładności towarzyszyło mi dosłownie przez kilka sekund, ale dotąd bardzo dokładnie je pamiętam. Pomimo tego, że skok wydaje się niemal bajecznie zbliżony do skoku na bungee jednak jest czymś zupełnie innym. Moment spadania jest tam jakby na piedestale, nie powtarza się go w kółko – rzeczywiście może wydawać się to dla niektórych nie tylko spadaniem, ale i lataniem, jeśli trwa odpowiednio długo. Po chwili spadku zatrzymałam się na linie statycznej, która przez pewien czas stanowiła rolę bardzo wymyślnej huśtawki, na której znakomicie się bawiłam… no, a przynajmniej póki mnie nie wyłowili z drugiej strony kanionu. Jako, że był to mój pierwszy prawdziwy skok z dużej wysokości, zagnieździł się najmocniej w moim serduszku – ale miała na to wpływ również cała masa innych rzeczy – przepiękny krajobraz, grupa przyjaciół dopingująca mnie z góry i naprawdę przecudowni organizatorzy.

Takiej porcji adrenaliny i endorfin nic nie przebije! Zachęcam cię do próbowania swoich sił w starciu z wysokością – to świetna zabawa i wspomnienia na całe życie!