Trasa Transfogaraska

Wybierając się na trasy widokowe w Rumunii najbardziej bałam się tego, że będą do siebie zbyt podobne, a piękno znajdujących się tam gór zleje się ze sobą w monotonną breję, której nie będę w stanie docenić. Na szczęście Góry Fogaraskie szybko rozmyły moje wątpliwości. Już po kilku kilometrach dzika przyroda po prostu sama się broni.

Gdzie jest trasa transfogaraska?

Trasa Transfogaraska czyli droga 7C w Transylwanii to jedna z najpiękniejszych tras widokowych w Europie. Leży pomiędzy Sybinem, a Braszowem w Centralnej Rumunii przebiegając przez piękne i dzikie Góry Fogaraskie należące do pasma Karpat Wschodnich. Rozciągają się licznymi zakolami między miejscowościami Cârţişoara a Curtea de Argeș i co roku ściągają do siebie tysiące turystów.

Czego spodziewać się na trasie?

Trasa transfogaraska podbiła moje serce przede wszystkim cudownym połączeniem lasów, górskich potoków i stepów. Jadąc od strony Cârţişoary pierw powita nas las – wysoki, strzelisty, głównie iglasty. Trasa 7C charakteryzuje się mnogością tuneli (dość krótkich) oraz mostów (podobno 180, chociaż nie liczyłam).

Pierwszym mocno obleganym przystankiem będzie widoczna już z daleka Cascada Bâlea. Jeden z najbardziej imponujących wodospadów w Karpatach Wschodnich (i jeden z wyższych) spływa piękną kaskadą około 60 metrów w dół. Pod wodospad prowadzi piesza ścieżkadojście pod sam wodospad zajmuje około 1 godziny. Sama pod wodospadem nie byłam (moja ferajna nie była niestety zbyt chętna na trekking) i chyba trochę żałuję, bo już z daleka przyciągał wzrok jak magnes. Parking od razu rzuci się nam w oczy, gdyż nie tylko Cascada Bâlea jest tu atrakcją. Z tego miejsca kursuje kolejka gondolowa, którą możemy dotrzeć aż na wysokość 2300 m.n.p.m. nad jezioro Bâlea. Kolejka leci chyba najpiękniejszą częścią trasy transfogaraskiej – doliną rzeki Bâlea.

Wspinając się trasą w górę, znajdziemy wiele przystanków, by napawać się widokami i rozpierzchłymi po dolinie większymi i mniejszymi wodospadami. W końcu dojedziemy jednak na najwyższy punkt Bâlea Lac, skąd rozciąga się przepiękny widok na dolinę i urokliwe jeziorko Bâlea. Tu ruch z pewnością się zagęści, wokół tego miejsca znajdziemy płatne parkingi, mnóstwo stoisk z lokalnymi wyrobami, płatne toalety i schroniska.

Kiedy z pełnymi brzuchami (lub siatkami) wsiądziemy do auta, już na wstępie czeka na nas najdłuższy tunel na trasie, przejeżdżając powoli na nieco inne, choć podobne widoki. Na trasie na uwagę zasługuje wodospad Capra, który leży dosłownie przy głównej drodze. Warto na chwilę zatrzymać się przy nim, gdyż po wodospadzie Bâlea jest to chyba najefektowniejsza kaskada, którą możemy w okolicy zobaczyć.

Cudowności natury

Na trasie spotkamy wiele wodospadów przecinających drogę. Niektóre są bardziej okazałe, inne mniejsze – wszystkie bez wątpienia piękne. Po lewej stronie – wodospad Capra o wysokości 40 metrów. Wiosną większość z tych cudowności będzie dużo bardziej okazałe z powodu topniejącego wysoko w górach śniegu.

Kolejny rozdział podróży to droga wzdłuż jeziora Vidraru – dużego zbiornika, przy którego brzegu (choć bez specjalnych widoków) wije się nasza trasa. Główną atrakcją tego odcinka są… niedźwiedzie. Podchodzą stosunkowo blisko (i to nawet samice z młodymi), leżą na poboczach lub po prostu wystawiają łby zza krzaków leniwie obserwując turystów i konsekwentnie hamując ruch na drodze.

Sporą atrakcją jest również leżąca dalej cytadela Poenari – kiedyś zamieszkała przez niesławnego Vlada Palovnika, będącego pierwowzorem książkowego Draculi. Niestety w trakcie mojej wizyty zwiedzanie cytadeli było niemożliwe ze względu na prace remontowe.

Cytadela Poenari

Wielu śmiałków chciało dostać się za te mury ciągnięte historiami o Draculi. Wokół zamku jest jednak dość niebezpiecznie, teren często patroluje policja, wędrówka na górę jest męcząca i długa, a wokół lata mnóstwo niedźwiedzi.

Praktyczne wskazówki i ciekawostki

Asfalt jest w dość dobrym stanie. Na tej trasie raczej większość samochodów spokojnie powinno dać sobie radę. Jedynym ograniczeniem może być tu spory ruch lub roboty drogowe, dlatego warto patrzeć na znaki.

Trasa transfogaraska jest niedostępna w zimie. O tej porze roku dojedziemy tylko pod kolejkę niedaleko Cascada Bâlea, która zimą udostępnia turystom widok na dolinę w śnieżnej odsłonie.

Wokół Bâlea Lac w 2023 roku parking płatny był 10 lei (gotówką i kartą), a toaleta od 3-5 lei (tylko gotówka). Na niektórych stoiskach możliwa jest płatność kartą. Euro jest jak najbardziej akceptowane i mile widziane. Na stoiskach zakupimy pamiątki, produkty regionalne i zjemy typowy, rumuński fastfood.

Bâlea Lac stała się popularnym punktem nie tylko ze względu na boskie widoki i malownicze jeziorko. To również baza wypadowa dla śmiałków chcących podbić najwyższy szczyt Rumunii – Moldoveanu o wysokości 2544 m.n.p.m.

Przy Bâlea Lac można zmarznąć. Nawet w upalny dzień warto mieć ze sobą kurtkę przeciwwiatrową i czapkę lub bufkę, by chronić się przed zimnym wiatrem.

W 2023 roku ceny za kolejkę spod Cascada Bâlea to 50 lei za przejazd w jedną stronę. Kolejka pokonuje ponad 800 metrów przewyższenia, a podczas przejazdu możemy podziwiać z bliska wodospad i całą dolinę.

Niedźwiedzi na trasie możemy spotkać wiele i na pierwszy rzut oka widać, że wykształciły one niebywałą umiejętność przyciągania turystów i kuszenia ich sztuczkami w zamian za kanapkę czy inne łakocie. Pamiętajmy, że nadal są to dzikie, niebezpieczne i nieobliczalne zwierzęta. Zadowolony niedźwiedź ma dokładnie ten sam “wyraz pyska”, co poirytowany niedźwiedź, a kiedy już wstanie i ten wyraz się zmieni to mamy przekichane. Warto o tym pamiętać nim wyjdziemy z auta ochoczo stając z miśkiem do zdjęcia.

Misie małe i duże

Na trasie nietrudno spotkać miśka. Rozleniwione sprawiają wrażenie łagodnych stworzeń, ale to tylko pozory. Najczęściej spotkać je można z butelką wody i kanapką w łapie.

Zamek Poenari jest aktualnie w remoncie, normalnie w sezonie letnim mogą wprowadzić nas tam za opłatą (około 2 razy dziennie) lokalni przewodnicy. Obecnie wokół jak i na samej cytadeli jest dość niebezpieczne, kręci się tam mnóstwo niedźwiedzi, co nie ułatwia śmiałkom zwiedzania.

Standardowo (jak to w Rumunii) na trasie spotkamy dużo dzikich psów, są nawet ostrzeżenia na drogach.

W dolinie wypasane są owce. Niekiedy przekraczają one drogę dosłownie skacząc po maskach samochodów.

Nawet w lecie w niektórych miejscach zalega śnieg.

Przejazd trasą transfogaraską zajmuje 3-3,5 godziny.

Moje wrażenia

Najchętniej (choć jak zwykle się powtarzam) spędziłabym w tych górach więcej czasu z plecakiem i namiotem (miejsca do kempingu na trasie są boskie). Połączenie lasów, szumiącej wody i stepowych gór jest naprawdę piękne i trafia prosto w moje serce. Często na myśl przychodziło mi, że to właśnie mogłaby być tolkienowska kraina hobbitów, bo zdaje się tu złudnie sielsko, choć na szczycie przy zimnym, porywistym wietrze nagle człowiek budzi się z myślą, że jednak nadal są to pełne niebezpieczeństw góry i trzeba na siebie po prostu uważać.

Zdecydowanie przeraziła mnie ludzka bezmyślność – od rzucania niedźwiedziom kanapek przez okno samochodu po dosłownie wychodzenie z auta po to by stanąć metr od miśka i zrobić sobie z nim selfie. Do rumuńskiej jazdy już przywykłam, czyli: stanę tam, gdzie nie ma miejsca, postoję 10 minut na awaryjnych w poprzek drogi, obtrąbię bez powodu, powymijam na ciągłej itd.

Ruch na trasie jest spory, zwłaszcza na Bâlea Lac, co jest w sumie dość zrozumiałe. Ogółem przejechanie tej trasy to jest naprawdę coś. Rumunia aż tu piszczy i to (poza wyjątkami) w całej okazałości.

Poznaj inne artykuły o Rumunii

Transalpina

Pałac Peleș i Pelișor

Orszowa