Przygoda ze wspinaczką

Mam lęk wysokości i to jest fakt powszechnie wszystkim moim przyjaciołom znany. Mimo to jednak pokonywałam ten lęk na wiele sposobów przez całe moje życie, przez co często słyszałam, że to oznacza że mnie on nie dotyczy. Za każdym razem moje serce kołatało z przerażenia, a ja musiałam przeskoczyć mur swojego strachu wydawałoby się nie do przeskoczenia. Instynkt przetrwania ciągnie silnie i mocno w przeciwną stronę, przekonując mnie, że to co zamierzam zrobić to istne szaleństwo…. a ja mimo wszystko to robię.

Podczas wspinania nie doświadczycie efektu nieważkości, ziemia nie będzie wirować wam przed oczami w zawrotnym tempie, będziecie (w większości przypadków) bezpiecznie pokonywali kolejne metry w górę… a jednak adrenalina mimo wszystko potrafi strzelić do głowy.

Poniżej przedstawię wam kilka faktów na temat wspinaczki. Dla każdego kto kiedykolwiek chciał, mam nadzieję, że zachęcę i oswoję ten temat na tyle, by przełamać się i wyjść ze swojej strefy komfortu. Dla tych, co już się wspinali – mam nadzieję, że będzie wam się przyjemnie czytało o tym, dlaczego zdecydowaliście się na ten krok.

Dlaczego warto się wspinać?

Wspinanie się to taka dziwna mikstura korzyści. Z jednej strony i z pewnością odczujecie to najmocniej, ten rodzaj aktywności wzmacnia mięśnie i to dokładnie takie, o których istnieniu nie mieliście zbytnio wcześniej pojęcia. Pierwsze co poczujecie to, że palce mogą boleć, a razem z nimi nadgarstki i przedramiona. Zanim zaczniecie wspinać się prawidłowo i rzeczywiście oszczędzać swoje ciało i odpoczywać w trakcie procesu, pierwszym instynktem będzie, żeby „zawieszać się” na chwytach. Ale wspinaczka znana jest z tego, że na ciało oddziałuje dość holistycznie. Wspinanie poczujecie więc również w ramionach, mięśniach pleców, barkach, mięśniach tułowia, pośladkach i mięśniach nóg, przede wszystkim łydek.

Zajęcia wspinaczkowe pobudzą również układ krążenia, pozytywnie wpływając na serce. Jest to wysiłek o średniej aktywności, ale jeśli myślicie, że pot nie ma tu wstępu, to szybko zmienicie zdanie. Wspinaczka podchodzi pod typowy trening cardio, więc pozytywnie wpłynie również na wydolność organizmu. Zmiany odczujemy również na zewnątrz, poprzez poprawę kondycji naszej skóry.

Jeśli sądzicie, że ten rodzaj aktywności wpływa jedynie na ciało, to nic bardziej mylnego! Wspinanie wymaga strategicznego myślenia oraz szybkiej decyzyjności, potrzebnej by pomyślnie trafić na szczyt. Wzmacnia również odporność na stres, a także skutecznie poprawia samopoczucie, w tym poczucie własnej wartości i nastraja pozytywnie do życia.

Przede wszystkim jednak wspinaczka rodzi mnóstwo bardzo niebanalnych przyjaźni, skłania do wychodzenia z domu i spędzania czasu na świeżym powietrzu. Wspinacze zapewniają sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa, działają razem, muszą ufać sobie nawzajem, dzięki temu niezwykle łatwo jest nawiązywać bliskie więzi z innymi ludźmi. Poza tym pokonywanie własnych barier i ograniczeń wystrzeli w górę twoje samopoczucie.

Ścianka wspinaczkowa

Ścianka wspinaczkowa może przerażać, ale jest najbezpieczniejszą formą uprawiania tego sportu. W większości miejsc działają grupy lub kursy wspinaczkowe, do których można się zapisać albo jeśli nie mamy towarzysza możemy zapłacić za kogoś, kto będzie nam towarzyszył na ściance (na przykład gdy nie chcemy się jeszcze nigdzie zapisywać, tylko spróbować z czym to się je). W niektórych miejscach są dni otwarte, kiedy każdy może się powspinać zupełnie za darmo i pogadać z profesjonalistami.

Jak przygotować się do wspinania?

W wielu miejscach można wypożyczyć profesjonalne buty wspinaczkowe. Jedni mówią, że powinny być one lekko za ciasne, inni że mają przylegać jak rękawiczka. Ja jestem zwolennikiem tej drugiej teorii, gdyż uciskające buty dość mocno mi przeszkadzały i poczułam dużą różnicę, kiedy zmieniłam obuwie na lepiej dopasowane do mojej stopy. Jeśli jednak nie chcecie inwestować – nie ma sprawy. Można wspinać się w trampkach czy po prostu butach sportowych. Buty wspinaczkowe jednak mają lepszą przyczepność i wzmacniany nosek, co da się odczuć. Poza butami powinniśmy ubrać się po prostu na sportowo lub zwyczajnie wygodnie, tak żeby nic nie krępowało nam ruchów. Przed wspinaniem należy rozgrzać ciało ćwiczeniami. Mięśnie powinny być rozgrzane i gotowe do wysiłku siłowego, by zminimalizować ryzyko kontuzji. Z kieszeni warto wyjąć wszystko, co może z niej wypaść, a dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy zdjąć wszelką biżuterię, zegarek i jakiekolwiek elementy, które mogą sprawić, że gdzieś „zaczepimy się” po drodze.

Wspinaczkowe ABC

Bouldering – jest to w skrócie wspinaczka bez asekuracji. Zwykle stosowana na wspinanie się na niewielkie wysokości, służy bardziej wypróbowaniu chwytów, rozgrzaniu mięśni, ćwiczeniu taktyki, ale zyskuje obecnie popularność jako alternatywna forma klasycznego wędkowania. Naszą asekuracją podczas wspinania są materace, dzięki którym unikniemy kontuzji oraz często asekuranci, których rola zwykle skłania się do podszeptywania kolejnego ruchu z poziomu ziemi. Bouldering możemy ćwiczyć zarówno na ściance wspinaczkowej jak i w terenie i nie wymaga od nas zbyt wielkiego poświęcenia finansowego.

Wędkowanie – inaczej nazywane asekuracją dolną, to klasyczny typ wspinaczki z użyciem asekuranta, liny i uprzęży. Jest to sposób wspinania uznawany za bardzo bezpieczny. W razie utraty równowagi, wasz partner na dole jest waszą przeciwwagą i zapobiegnie twardemu spotkaniu z ziemią. Jest to rodzaj wspinaczki, gdzie lina umocowana jest na szczycie ściany, a dwa jej końce markuje wspinacz oraz osoba asekurująca. Przy asekuracji dolnej z pewnością będziemy siedzieć w uprzęży bez względu na naszą rolę. Podczas kursu wspinaczkowego z pewnością nauczycie się także drugiej strony medalu czyli asekuracji, w tym obsługiwania urządzeń asekuracyjnych (które tak swoją drogą są po prostu bardzo zmyślnymi kawałkami metalu).

Asekuracja górna – coś dla bardziej doświadczonych wspinaczy. W skrócie polega na tym, iż wspinacz idąc w górę sam wpina się w tzw. ekspresy, które biegną wzdłuż całej drogi wspinaczkowej. Jest to zdecydowanie bardziej niebezpieczna forma wspinania, ale równie powszechna. Wymaga wiedzy, samodzielności, wytrzymałości i doświadczenia. Wiąże się niestety z większym ryzykiem ze względu na znaczną możliwość niefortunnego upadku.

Przewieszenie – coś, co pierw znienawidzicie na ściance wspinaczkowej, a po niedługim czasie pokochacie. Jest to wspinanie się pod kątem i zwykle na każdej ściance wspinaczkowej znajdziecie przynajmniej jedno takie miejsce, gdzie będziecie mogli zmierzyć się w tym nierównym starciu.

Odpadanie – następuje to dokładnie wtedy, gdy puścicie wszystkie chwyty, czyli mówiąc kolokwialnie – spadacie w dół. Do tego również wspinacze wymyślili całą fantastyczną teorię, więc z pewnością na ściance wspinaczkowej nauczycie się również sztuki odpadania.

Drogi na ściance wspinaczkowej – to prawdziwy temat rzeka, ale warto co nieco wiedzieć na ten temat, zwłaszcza na początku „kariery” wspinaczkowej. Kiedy przyjdziecie na ściankę wspinaczkową, zobaczycie wyrysowane na ścianie, nic nie mówiące wam symbole typu 6c albo IV + (w zależności od stosowanej nomenklatury i skali). Pierwszą rzeczą, którą musicie zrozumieć to, że na ściance wspinaczkowej wytyczone są drogi. Zwykle przy pierwszym chwycie znajdziecie informację o poziomie jej trudności, zapisany właśnie w taki dziwaczny wydawałoby się sposób. Chwyty na danej drodze będą miały ten sam kolor i tylko ich powinniście używać podczas wspinaczki, jeśli chcecie tą drogę przejść. Skąd jednak macie wiedzieć, czy ta droga jest trudna czy łatwa? Otóż po to właśnie powstały skale wspinaczkowe. Skal jest kilka, ja spotkałam się na ścianka z dwoma z nich: francuską i UIAA zwaną także skalą tatrzańską, a zapisane są one właśnie za pomocą cyfr i liter lub plusów i minusów. Generalna zasada jest taka – im niższy numerek, tym łatwiejsza droga. Na trudność danej drogi wspinaczkowej składa się naprawdę wiele elementów, takich jak rozmieszczenie chwytów, ich kształt, przewieszenia na trasie itd. Ogólna jednak zasada jest taka, że skalę stosujemy po to, by nie porywać się z motyką na słońce tylko dostosować wspinaczkę do własnych możliwości i potrzeb.

Chwyty – Jedne mniejsze, drugie większe, gładsze, szersze, węższe, prostsze i trudniejsze, rozmieszczone na całej wysokości ścianki wspinaczkowej. To one mają kreować nam tę fikcyjną skałę, na którą trzeba się wspiąć. Często wymagają od nas zastosowania różnych technik wspinaczkowych i razem ułożone są zwykle w drogę na ściance wspinaczkowej.

Uprzęże – z pewnością za pierwszym razem wydadzą wam się istną plątaniną, a pomieszają w głowie już zwłaszcza, gdy ktoś będzie usiłował podpiąć was do wędki i pokazywać jak zawiązać odpowiedni węzeł asekuracyjny. Zawsze przed wejściem, bez względu na poziom zaawansowania, ktoś powinien sprawdzić, czy na pewno jesteście odpowiednio zabezpieczeni. Głównymi elementami takiej uprzęży to pas biodrowy i pętle udowe, czyli mówiąc kolokwialnie jeden pas na biodra i po jednym na każdą nogę. Przy uprzęży zwykle wisieć będzie woreczek z magnezją. Uprzęże dzielą się na wiele typów, jest do tego cała ogromna teoria, którą z pewnością poznacie bliżej, jeśli pokochacie się wspinać.

Komunikacja podczas wspinania – to jedna z najważniejszych komponent podczas wspinania! Sprawi to, że poczujecie się bezpiecznie i zbuduje więź z parnerem wspinaczkowym. Takie słowa jak “dół” czy “luz”, nabiorą dla was zupełnie nowego znaczenia. Za pierwszym razem z pewnością zostaniecie poinstruowani na temat „bezpiecznych słów” przez osobę, która będzie was asekurować „na wędkę”. Jeśli jednak sądzicie, że tylko podczas asekuracji „na wędkę” warto gadać ze swoim asekurantem, to nic bardziej mylnego! Również podczas boulderingu, gdy utkniecie w jakimś trudniejszym miejscu, osoba stojąca pod wami może wam całkiem dobrze pomóc w wykonaniu kolejnego kroku.

Magnezja – cudowny, biały proszek wspinaczy, zapewniający brak poślizgu podczas wspinaczki. W większości wsypuje się ją do woreczka i przypina do uprzęży wspinacza. Są też mniej popularne wersje w kremie. Przed wejściem na ściankę po raz pierwszy warto zapytać, czy obiekt nie stosuje jakiś zasad dotyczących używania magnezji, chociaż w większości miejsc jest ona powszechnie akceptowana w każdej formie.

Wspinaczkowy savoir – vivre – czyli pewne zasady, które są niezbędne dla naszego bezpieczeństwa.

Po pierwsze – nigdy nie wspinamy się pod kimś, wspinający się ma zawsze pierwszeństwo.

Po drugie – postarajmy się tak wybierać drogi, by nie przebywać zbyt blisko innych wspinaczy.

Po trzecie – nie zeskakujemy podczas boulderingu, może to skończyć się przykrą kontuzją.

Po czwarte – partnerzy zawsze sprawdzają siebie nawzajem przed wchodzeniem do góry.

Po piąte – sprzątaj swoje zabawki i zostaw po sobie czystość.

Moje wrażenia

Kiedy pierwszy raz poszłam na ściankę wspinaczkową, nie spodziewałam się tego, jak bardzo zapragnę bywać tam częściej. Wokół mnie w powietrzu było mnóstwo śmiechu, endorfin, ludzi, którzy śmieszkowali sobie nawzajem i jednocześnie pałali ambicją i entuzjazmem wobec tego, co tam robili. Gdy ja, zupełnie zielona w temacie, patrzyłam z boku na wspinaczy, widziałam w nich tę pasję, która powoli i mnie zaczynała się udzielać. Lubiłam spoglądać na ich twarze zanim zrobili pierwszy krok w górę, jakby coś obliczali, kalkulowali, a w ich spojrzeniach kryła się niczym nie pohamowana determinacja. Wtedy pomyślałam sobie, że warto tu przychodzić chociażby dlatego. Dla tej grupy ludzi, którzy sprawiali, że każdy przebywający z nimi człowiek zdawał się rosnąć w siłę, a ja chociaż wciąż nie postawiłam nawet stopy na ściance, czułam się, jakbym już zdobyła kilka szczytów.

Jednak nie wiedziałam nic na temat tego jak piękny to sport, póki przed moimi oczami nie pojawił się jeden ze starszych wspinaczy. Legendy o nim krążyły już w kółko, jak o wielu podobnym jemu. Przychodził tu, by się rozgrzać, a ja nie byłam nawet w małym stopniu przygotowana na to, co zobaczę. Kiedy zaczął się wspinać robił to płynnie, zwinnie, wolno, ale i szybko by się zdawało. Wszyscy wokół zamarli, patrząc na niego, widząc to co ja. On się nie wspinał, on się bawił, tańczył, nie szedł wytyczonymi drogami, tylko zmyślnie wybierał własne chwyty.

Wtedy właśnie pomyślałam sobie, że chcę być taka jak on.

Oczywiście moja przygoda ze ścianką wspinaczkową nie wyglądała nijak jak to, czego chciałam. Byłam beznadziejna i wciąż nie jestem w tym zbyt dobra, ale kiedy wejdę na górę, nie ma absolutnie nic lepszego niż poczucie przełamania swoich barier i ułożenia chwytowej układanki. Jeśli tak jak ja, nie jesteście mistrzami tego sportu – nie przejmujcie się! Na ściance wspinaczkowej chodzi nie tylko o wzmacnianie mięśni, czy trening przed „prawdziwym wspinaniem”, ale przede wszystkim o zabawę! Znajdźcie cierpliwego partnera (albo dobrze opłacanego) i do boju!

Wspinanie w naturze

Kolejnym etapem wtajemniczenia jest tzw. wspinaczka skałkowa. Wspinanie w terenie przynosi wiele radości, poza tym przebywanie na świeżym powietrzu to prawdziwy balsam dla duszy! W Polsce i za granicą mamy naprawdę wiele wspaniałych miejsc do wspinania się, rajów skałkowych, chętnie obleganych o niemalże każdej porze roku. Aby uprawiać wspinaczkę skałkową nie potrzebujemy żadnych dodatkowych uprawnień czy licencji. Oczywiście, powinniśmy robić to pod okiem doświadczonych w terenie wspinaczy i instruktorów, a pierwszym co mieć w głowie to bezpieczeństwo własne i innych miłośników tego sportu. Tak jak i na ściance wspinaczkowej, tak i tutaj będziemy mieli do czynienia z drogami wspinaczkowymi, a także pojawi nam się na głowie gwiazda wieczoru – czyli kask. Skąd wiedzieć, gdzie i jakie drogi są w pobliżu, gdy nic nie jest podpisane? Otóż trzeba zaopatrzyć się w specjalny poradnik, zwany w skrócie „topo”, gdzie w środku znajdziemy dokładnie wyrysowane drogi każdej dostępnej do wspinania skały w rejonie. Tu powinniśmy poznać kilka kolejnych pojęć, jakimi są ring i spit.

Spit – to nic innego jak punkt asekuracyjny – metalowy kołek rozporowy, który zamontowany jest w skale.

Ring – odpowiednik spitu, tylko nieco inaczej zamontowany. Powstaje poprzez wywiercenie dziury w skale i wklejenie odpowiedniego kołka w skałę.

Musimy pamiętać, że podczas wspinaczki skałkowej jest znacznie więcej możliwości, by coś „poszło nie tak”. Odłamki skał, niewprawna asekuracja, grząskie podłoże, stare ringi i spity, niepewne chwyty… tu naprawdę może zdarzyć się wszystko i trzeba mieć tego pełną świadomość. Tu takie rzeczy jak zbuchtowana (niepoplątana) lina, wiatr, deszcz – mogą być czynnikami decydującymi o tym, czy bezpiecznie zejdziemy na dół. Dlatego bardzo zachęcam was do korzystania z kursów skałkowych i doświadczenia innych wspinaczy!

Oprócz wspinaczki skałkowej, dla tych śmielszych i bardziej zakochanych mamy również wspinaczkę wysokogórską (chociaż na ten doniosły etap nigdy nie dotarłam). Zwykle kursy tego typu wspinaczki odbywają się w naszych polskich Tatrach lub są to kursy wjazdowe za granicę. Prowadzą je ludzie szeroko doświadczeni i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek próbował tego sportu bez nich będąc o zdrowych zmysłach. Zwykle mamy do czynienia z kursami taternickimi letnimi i zimowymi. Wiele przyjaciół po takich kursach było zachwyconych zwłaszcza zimą, wydaje mi się, że dlatego, że wtedy właśnie zaczyna się robić ekstremalnie i wszystko tam jest dość nowe. W mroźnym klimacie można nauczyć się przede wszystkim jak wykorzystywać czekan, raki, co to są śruby lodowe, z czego składa się i jak używa się sprzętu lawinowego i prawdopodobnie przymierzymy się do kupna pierwszych zimowych butów wspinaczkowych. Będąc w górach (zdecydowanie jako zwykły turysta, a nie wspinacz), spotkałam wiele osób zachwyconych również wspinaczką lodową. Czy można wspinać się w formacjach alpejskich bez kursów taternickich? Pewnie, że można, ale jest to zwyczajna głupota. Tu umiejętności, doświadczenie, dobór sprzętu i miejsca to twoje być albo nie być, nie mówiąc już o innych wspinaczach. Tego typu góry nie wybaczają błędów.

Moje wrażenia

Będąc wciąż absolutnie beznadziejną na ściance i przekonaną, że będzie mi szło równie fatalnie w terenie, w końcu z grupą znajomych wybraliśmy się na Jurę Krakowsko – Częstochowską. Oferuje ona cały przekrój dróg, od łatwych do trudnych, praktycznie dla każdego. Nie spodziewałam się, że teren okaże się dla mnie prostszy niż ścianka wspinaczkowa. Fakt, który dla wielu osób jest trudnością – czyli to, że na skałkach nie ma wyodrębnionych chwytów (ale za to wszystkie chwyty są dozwolone), dla mnie okazał się ułatwieniem. Mój mózg zawsze kombinował po swojemu i tu, w skałkach, gdzie nic go nie ograniczało, puścił swoje wodze fantazji. Drogi, które robiłam zwykle z trudem i lękiem, tu pokonywałam dwa razy szybciej i miałam z tego ogromną frajdę! No i tarcie jest inne niż na śliskich chwytach na ściance wspinaczkowej. Wyjechałam ze skałek zadowolona i spełniona, a teraz chcę i wam przekazać tę wiedzę – tam na zewnątrz wspinanie jest zupełnie innym doświadczeniem– czy jesteście w tym dobrzy czy beznadziejni, po prostu spróbujcie. Może tak jak ja zdziwicie się jak dobrze poczujecie się na kawałku prawdziwej skały zamiast bezpiecznej, zakrytej, wspinaczkowej przystani.