Rumunia słynie z najpiękniejszych górskich dróg widokowych w Europie. Postanowiłam sama sprawdzić czy rzeczywiście jest się czym zachwycać, no i stało się – padłam na kolana przed Transalpiną.
Gdzie jest Transalpina?
Transalpina to inaczej droga 67C prowadząca od Novaci do miasta Sebeș w pobliżu rumuńskiego Sybinu. Jest jedną z najwyżej położonych i najpiękniejszych tras widokowych w całej Europie. Mekka motocyklistów (co widać nawet na stoiskach z pamiątkami) i terenówek oraz wielu turystów spragnionych wrażeń i gór.
Odcinki Transalpiny
Transalpinę podzieliłabym na dwa odcinki.
Pierwszy – ten maksymalnie widokowy ciągnie się od miejscowości Novaci poprzez wysoko położoną wieś Rânca aż do Obârșia Lotrului, gdzie możemy komfortowo zjechać z Transalpiny.
Kiedyś słyszałam żart o facecie, który chcąc przekonać rozmówcę, że był w Skandynawii twierdził, że fiordy jadły mu z ręki. Tak mniej więcej jest na tym odcinku – góry są tak namacalne, jakby rzeczywiście chciały jeść nam z rąk.



Na całej trasie droga wiedzie ostrymi zakolami w górę i w dół. Dość szybko można dostrzec, gdzie czekają nas najpiękniejsze widoki – na poboczach czają się samochody lub miejsca wskazujące na (prawdopodobnie) miliony zrobionych zdjęć. Jadąc od strony Novaci pierwsze co nas powita to znak “Transalpina” pozaklejany mnóstwem nalepek, dokładnie tak jak większość znaków na trasie. Pomiędzy Novaci a wsią Rânca znajdziemy minibazarek, gdzie dostaniemy typowe pamiątki, ale i lokalne wyroby – skóry owcze, sery, alkohole, nalewki, powidła itp. Kartą raczej nie zapłacimy, ale miejscowi chętnie biorą euro. Na poboczach pasą się krowy i owce. Na tym odcinku znajdziemy najwyższy punkt Transalpiny – Urdele. Znajduje się on już za wsią Rânca w stronę Obârşia Lotrului. Jeśli przemierzamy tę trasę od strony Novaci, Transalpina będzie nam dozowała napięcie – za każdym zakrętem zaskoczy nas coraz śmielej, aż w końcu zejdzie w dół pokrywając się gęstym, iglastym lasem.





Drugim odcinkiem Transalpiny jest droga pomiędzy Obârşia Lotrului, a miastem Sebeș. Przeglądając artykuły o Transalpinie zastanawiało mnie czemu większość zdjęć kończy się między Novaci a Obârşia Lotrului. Teraz to wiem – ta część Transalpiny to zupełnie inna bajka. Nie każdemu przypadnie do gustu i z pewnością nie każdego zachwyci, ale ze mną było inaczej.
Już w Obârşia Lotrului zauważyłam świetne miejsca kempingowe. I nie tylko ja, gdyż jak okiem sięgnąć stały namioty i mnóstwo uśmiechniętych twarzy. W tej części Transalpiny przeważają porośnięte strzelistymi, iglastymi lasami wzgórza, jeziora i górskie potoki o szerokim, kamienistym korycie. Ten krajobraz od samego początku skojarzył mi się z filmami o kanadyjskich poszukiwaczach złota. Na tym odcinku ruch jest znacznie mniejszy, co jakiś czas widzi się zaparkowane przy źródłach wody samochody, sporadycznych biwakowiczów i jak okiem sięgnąć wokół nas rozbrzmiewa dziki, nieokiełznany krajobraz. Zdecydowanie punktem zwrotnym tej trasy jest Barajul Oașa, którego brzegiem jedzie się dobre kilka kilometrów. Na samym koniuszku nagle las otwiera się, ukazując szerokie jezioro. Zaraz potem dobiegnie nas zapach kołaczy, grilowanej kukurydzy i naleśników.

Już z daleka widać tu poruszenie – zapchane parkingi, ludzi na drodze, wyciągnięte aparaty, a i ja dałam się ponieść (głód swoje dorzucił) i wyjechałam z Barajul Oașa z ciepłym kołaczem, pełniejszym aparatem i najtaniej wyglądającym magnesem z bazarku. Dalsza część Transalpiny bywa zaskakująca. Na monotonnej zdaje się drodze nagle pojawi się samotna chałupka z gromadką rozkrzyczanych dzieci, kilkukrotnie w krzakach widziałam pasące się krowy (i dostrzegłam je tylko po czarno białym umaszczeniu), a i czasem gdzieś na poboczu jakaś rumuńska rodzina rozstawiła się ze stołami biesiadując w najlepsze. Przy jednym z jezior widziałam pensjonat tak głęboko schowany, że jedynie jasny tynk był w stanie zaanosować jego obecność spomiędzy pni.


Mniej więcej od miejscowości Șugag do miasta Sebeș Transalpina łagodnieje. Lasy znikają, wraca cywilizacja i choć nadal jest pięknie – jest to jednak droga taka jak wiele innych w Rumunii.
Moje wrażenia
Na Transalpinie każdy wydaje się znaleźć coś dla siebie. Są surowe góry, stepowe wzgórza, zakręty przyprawiające o zawał serca… ale są i jeziora, wzgórza porośnięte strzelistymi iglakami, szerokie, kamieniste strumienie i miejsca na odpoczynek pod namiotem. Na trawie pasą się (dosłownie) nie przejmujące się niczym krowy i radośnie skaczące owce u boku rumuńskich pasterzy. Najfajniejsze jest jednak to, że krajobraz Transalpiny nie jest monotonny. Za zakrętem spotyka nas zupełnie inna rzeczywistość, niby podobna góra, a jednak zupełnie inna, nie mówiąc już o odcinkach, gdy nagle step zaczyna porastać gęsty las.

Szczerze mówiąc w tych okolicach mogłabym się spokojnie zaszyć na bite dwa tygodnie, a nadal byłoby mi mało. Na Transalpinie znalazłam dokładnie takie góry, jakie kocham – po których bez obaw można biegać po trawie, rozkoszować się widokami i wędrować aż po horyzont.

Praktyczne wskazówki
Transalpina jest całkowicie bezpłatna, a przejazd trwa od 3-3,5 godziny autem. Ze względu na dużą dawkę pięknego krajobrazu warto przeznaczyć na nią cały dzień, by cieszyć się pięknem natury na całego.
Karpaty w Rumunii są największym europejskim siedliskiem niedźwiedzia brunatnego. Osobiście żadnego nie widziałam, jednak zawsze warto zachować rozwagę.
Wokół Transalpiny królują namioty (zwłaszcza na drugim odcinku od Obârşia Lotrului) – miejsca znajdzie się dla każdego i jest to całkowicie legalne.
W kilku miejscach możemy dostać się do źródełek wody i wodospadów – warto zerknąć na mapy google.
W razie dużego głodu, we wsi Rânca znajdziemy kilka opcji obiadowych, w wielu knajpach można zasiąść na tarasie z widokiem na góry. Płatność kartą czy w euro nie stanowi problemu.
Jeśli za wsią Șugag w kierunku miasta Sebeș rozważacie zjazdy bocznymi drogami, przygotujcie się na gorszą jakość nawierzchni i maksymalnie 1,5 pasa na drodze dwukierunkowej.
Od całej Transalpiny odchodzi masa szutrowych dróg idealnych do jazdy terenówką lub quadem (możliwość wypożyczenia we wsi Rânca).
Na większości Transalpiny nie ma zasięgu. Warto wziąć to pod uwagę planując trasę.

Sama Transalpina jest wyłożona równiutkim asfaltem – nie trzeba 4×4 by bez problemu przejechać całość.
Jeśli marzy wam się nocleg w pensjonacie w górach – lepiej sprawdźcie jak wygląda zjazd do noclegowni. Zwłaszcza między Rânca a Obârşia Lotrului widziałam pensjonaty z takim wjazdem na posesję, że aż blady strach człowieka oblewał od samego patrzenia.