Na styku dwóch państw, gdzie rzeka Cerna uchodzi do Dunaju, a Serbia wita się z Rumunią stoją pewne piękne, skalne wrota. To miejsce, nazwane Żelazną Bramą lub Przełomem Dunaju skrywa wiele dobrodziejstw, pochowanych po małych miejscowościach i owiniętych skalnymi górami. Zapraszam was do okolicy Orszowej, nadal bardzo niedocenianej perełki zarówno Rumunii jak i Serbii.
Poruszanie się po okolicach
Niestety praktycznie niezbędne jest tu posiadanie własnego transportu. Pociągi tu nie dojeżdżają, widziałam za to mnóstwo przystanków autobusowych (niezadaszonych i niestety słabo oznakowanych), więc jakiś busik musi pewnie objeżdżać te okolice. Generalnie w razie problemu warto pytać gospodarzy, możliwe że za nieco grosza da się zorganizować transport bardziej indywidualny i wygodny.
W samej Orszowej są dwa duże dyskonty (Penny i Lidl) oraz mnóstwo małych, niepozornie wyglądających, ale nieźle zaopatrzonych sklepików (obleganych wieczorami przez wszystkich urlopowiczów).
Z parkowaniem nie ma większego problemu, głównie na poboczach (czasem zajętych przez liczne stoiska i kramy z bambetlami). Drogi są w niezłym stanie, ale trzeba uważać. Zakręty i zwierzęta na drodze bywają niebezpieczne. Mi na przykład na drogę wyszła krowa i niezbyt obchodziło ją, że coś na nią jedzie. Nie widziałam zbyt wielu zagranicznych turystów, raczej rumunów na urlopach, więc styl jazdy jest raczej rumuński (nieco bardziej szalony niż w Polsce, ale w granicach normy).
Cenowo jeśli chodzi o noclegi niestety nie jest tanio, za to widoki z okien piękne i przynajmniej w przypadku mojego pensjonaciku, właścicielka bardzo dbała o dobytek i to do tego stopnia że docinała nożyczkami trawę po kosiarce.
Należy mieć na względzie bliskość Serbii! Telefony łatwo łapią tu serbski zasięg spoza UE, a co za tym idzie za ciężkie monety!
Atrakcje w Przełomie Dunaju
W tych okolicach zdecydowanie jest co robić! Jest to region bogaty pod prawie każdym względem, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Piękne góry, szerokie wodne koryto, wodospady, czas na wylegiwanie się bez końca i zimne frappe. Poniżej znajdziecie kilka ciekawych propozycji.
Ciucarul Mic i Ciucarul Mare
Dwa przepiękne punkty widokowe. Pytając gospodarzy każdy odpowie że, najpiękniejszy jest Ciucarul Mare i szczerze nie mogę tego sporu rozstrzygnąć, ponieważ byłam tylko na jednym z nich. Na Ciucarul Mare okrągła trasa wynosi mniej więcej 3-3,5 h. Trzeba bardzo uważać na żmije, na każdym kroku spotyka się też podobne do polskich zwinek jaszczurki. Pierwsze 20-30 minut podejścia jest dość strome, warto zabrać odpowiednie obuwie i oczywiście wodę, kijki też mogą się przydać. Docenicie jednak wysiłek, kiedy waszym oczom ukaże się pierwsza widokówka jak ze snu. To właśnie powód dla którego Ciucarul Mare przewyższa podobno Ciucarul Mic (dla porównania, około 2h na wejście i zejście tą samą trasą w większości przez las) – tu na każdym kroku mamy widok na przełom Dunaju i możemy się nim cieszyć przez większość trasy. Oba punkty znajdują się w miejscowości Dubova, pod samym wejściem na trasę parkingu nie ma (tzn. jest pobocze i rumuńskie parkowanie).
Widoki i widoczki
Chwila wysiłku, a cudowne rumuńskie i serbskie góry odwdzięczają się takimi właśnie widokami… a co najlepsze, za każdym rogiem czeka nas inna panorama!
Rejs po Przełomie Dunaju
Sądziłam, że ta atrakcja będzie moim numerem jeden, ale niestety nie podbiła mojego serca. Było głośno, sternik niezbyt dawał czas na zdjęcia i wrotami w sumie bardziej pocieszyłam się na punktach widokowych, niż gdy były pod moim nosem. Praktycznie żaden sternik nie mówi po angielsku, więc albo nauczycie się rumuńskiego albo poczytacie w domu, co właściwie zobaczyliście. Jest kilka sztampowych miejsc, które zalicza się na takim rejsiku. Jest to rzeźba Decebala, tabula Trajana, jaskinia Ponicova i jaskinia Veterani, monastyr Mraconia oraz oczywiście same Żelazne Wrota wraz z kotłami Dunaju zwanymi po rumuńsku cazanele (mamy małe i duże kotły). Z tymi rejsikami jest tak, że trzeba pytać. Rejsiki odpływają z Orszowej i spod rzeźby Decebala. Niektórzy płyną tylko na kotły, inni tylko na jaskinie, inni robią całość. Motorówki mocno się od siebie różnią, więc lepiej się przyjrzeć na co się decydujemy. Być może ja trafiłam słabo, być może któryś z panów na nabrzeżu robi taki rejsik, że mucha nie siada. Ja zapłaciłam 12 euro i wróciłam lekko rozczarowana, a w głowie miałam tylko: nasi górale przy trzech koronach robią to lepiej.
Jaskinia Ponicova i jaskinia Veterani
Jaskinia Ponicova to długości 1660 m naturalna jaskinia z dostępem z trzech stron. Do jaskini Ponicovej można wejść od strony lądu (2 wejścia) i wody (dziura w skałach, do której można wpłynąć, tak to się widzi podczas rejsu). Od strony lądu wejścia są bardziej i mniej skomplikowane (czyt. jedno dla zwykłego śmiertelnika, drugie dla grotołazów). Najpopularniejsze zejście od strony lądu znajduje się od strony drogi DN57 za miejscowością Dubova. W niektórych partiach jaskini żyją nietoperze, warto mieć na to baczenie. Na zdjęciach wygląda bardzo zachęcająco na trekking, ale niestety mi czasu już zbrakło.
Jaskinia Veterani ma dość bogatą historię i niestety równie nudne wnętrze. Niegdyś służyła jako schron i miejsce kultu Bogów, a wokół niej narosły legendy o ukrytych tu skarbach. Jej nazwa nie jest przypadkowa, gdyż ukrywali się tu weterani Cesarstwa Austriackiego. Dostępna jest tylko od strony wody, zwiedzanie trwa dosłownie pięć minut.
lekkie rozczarowanie
Niestety ze strony wody widać niewiele więcej niż z zewnątrz. Prawdopodobnie jest we mnie lekkie zepsucie, ponieważ w swoim życiu widziałam naprawdę fajne jaskinie. Myślę, że trekking zdecydowanie oferuje więcej w przypadku przedstawionej obok jaskini Ponicovej.
Tabula Trajana
Tabula Traiana do zwiedzania dostępna jest tylko od wody. Ma ciekawą historię, gdyż została umieszczona jakieś 2000 lat temu na tych skałach upamiętniając budowę drogi wzdłuż Dunaju przez cesarza Trajana. Oryginalnie tablicę umieszczono 1,5 metra nad przebiegającą wzdłuż rzeki drogą, która została zalana po budowie elektrowni i przesunięta nad linię wody. Podczas zwiedzania w sumie nie jest to nic ciekawego.
Rzeźba Decebala
Rzeźba Decebala dostępna podczas jazdy autem i od wody, ponieważ nie jest to nic innego jak po prostu wielka wyrzeźbiona przez alpinistów – artystów postać bohatera Rumunii. Rzeźba mierzy jakieś 43 metry i kuto ją 10 lat. Nie jest stara (bo ufundowana przez jakiegoś biznesmena całkiem niedawno, który sobie tą skałę kupił), ale za to wielka i urozmaica krajobraz.
Kim jest Decebal?
To nie kto inny jak żyjący na przełomie I i II wieku ostatni król Daków. Ceniony za waleczne serce, doskonały zmysł taktyczny, ale i mądrość, którą dostrzegano za czasów jego panowania. Przede wszystkim walczył on o swoje ziemie, usiłując zachować ich niepodległość w walce z cesarstwem rzymskim. Pytanie tylko jaką wartość miał w oczach biznesmena, który postanowił kupić skałę i zatrudnić 12 alpinistów, by przez 10 lat dziergali jego popiersie…
Monastyr Mraconia
Wygląda niepozornie, ale jak większość atrakcji tej okolicy skrywa dość bogatą historię. Powstał w miejscu bytowania dawnego punktu obserwacyjnego. Wybudowany w XV wieku niestety został zniszczony i doszczętnie zalany przez budowę elektrowni Żelazne Wrota (która tak nawiasem jest całkiem niedaleko Orszowej i robi kolosalne wrażenie). W końcu pod koniec lat 90 tych kościół odbudowano. Od Orszowej to ledwie 15 km – warto zajrzeć do środka !
Monastyr Mraconia
W środku zdecydowanie ładniejszy niż na zewnątrz. Mam nieodparte wrażenie, że piękno tego regionu jest ukryte, czekając na kogoś, kto dostrzeże jego niezwykłość.
Monastyr Sfanta Ana
Świątynia leży w Orszowej i jest pięknie położona na zboczu góry. Na miejscu mamy bezpłatny parking, dla rumunów chyba miejsce ważne, gdyż zapalali masę świeczek. Miejsce stare i ładne z bardzo zadbaną kwitnącą roślinnością. Nie powala, ale uważam, że warte zobaczenia.
Baile Herculane
W dużym skrócie jest to uzdrowisko założone około 100 roku n.e, z którego korzystało wiele światowych szych na przełomie wieków. Na miejscu znajdziemy wiele podupadłych na zdrowiu budynków oraz pewien charakterystyczny zapaszek. Moc Baile Herculane bierze się bowiem z termalnych źródeł siarkowych o właściwościach prozdrowotnych, dostępnych dla każdego. Plus w upalny dzień można poleżeć przy basenach. Z Orszowej to dosłownie 20-25 minutek autem.
Kiedy dopadnie głód...
Kulinarnie w Orszowej nie jest ani super ani słabo. Jedzenie jest dobre, a w większości miejsc znajdziemy miks fast foodu, kuchni rumuńskiej i serbskiej. Mi odpowiadało wiele opcji, bo pomimo tego że jestem chętna do próbowania, to jednak czasem chcę zjeść po prostu coś, co znam i lubię. Ja naprawdę dobrze bawiłam się w lokalu Brella Terrace, gdzie ściągało dużo lokalnych.
Okolice Orszowej
Serbia – podobno taniej, podobno równie fajne widoki i przepyszne jedzenie. Na serbską stronę mamy dosłownie rzut beretem i wystarczy mieć ze sobą po prostu dowód osobisty. Ja nie byłam, ale naprawdę poważnie rozważałam…
Cetatea Tricule – czyli twierdza Tricule. Znajduje się jakieś 50 minut od Orszowej jadąc w stronę Dubovy. Tuż przy drodze zobaczymy dwie wystające ponad linię wody wieżę, gdyż jak już się pewnie domyślacie twierdza została zalana.
Niedaleko Orszowej jest naprawdę mnóstwo szlaków turystycznych na trekking. Obok Baile Herculane znajduje się wiele parków narodowych cenionych w całej Rumunii takich jak Parcul Național Domogled-Valea Cernei oraz Parcul National Retezat, w których czeka wiele pięknych widoków i wrażeń. Na nudę w tych okolicach nie ma co narzekać!

