Wyobraźcie sobie takie miejsce, którego szczególny dar uzdrawiania byli w stanie zauważyć już nawet żyjący w starożytności wojownicy. Ich wierzchowce stawały się silniejsze, a kumple z gwardii szybciej odzyskiwali siły po walce, skąd też nazwa tego miejsca (końcu Herkules nie słynął jak wiemy z wybitnego umysłu, tylko silnego ciała). A teraz dodajcie sobie do tego jeszcze cesarzową Sisi, królową Marię, generałów z czasów starożytnych i cesarzy Austrii i Habsburgów. Wszystko to składa się właśnie na Baile Herculane, jego niezwykłą historię i unikatowość.
Co takiego fajnego jest w tym Baile Herculane?
Baile Herculane to przede wszystkim źródła termalne, których jest tu naprawdę sporo (gdzieś wyczytałam że 27 ujęć, ale nie wiem, nie liczyłam). Z pewnością przechadzając się uliczkami poczujemy dokładnie gdzie wybijają, gdyż są to źródła siarkowe i najzwyczajniej w świecie śmierdzi jajem. Będąc w tych okolicach warto z tego dobrodziejstwa skorzystać w formie mniej lub bardziej na dziko. W Baile Herculane znajdziecie mnóstwo basenów odkrytych, gdzie woda w basenie jest mieszana ze sporym dodatkiem wody leczniczej. Jeśli basen nam nie odpowiada możemy kąpać się na dziko, ale trzeba uważać na temperaturę wody, gdyż w niektórych ujęciach można się poparzyć. Ja wybrałam basen Strand Thermal Versay i byłam bardzo zadowolona. W upalny dzień za 30 lej (wejście na 3h) miałam swój leżak, miejsce do przebrania, bar, w którym mogłam kupić mrożoną kawkę i piwo, widok na góry oraz wodę o naprawdę optymalnej temperaturze. Czysta przyjemność, chociaż strój nawet po takiej zmieszanej wodzie niestety wali siarką.
Neptuny
Tzw. Łaźnie Neptuna są tutaj zdecydowanie najpiękniejszym budynkiem w okolicy. Ciekawa konstrukcja od razu przyciąga oko. Budynek jest w ruinie, most jest nieczynny, a wnętrza w tym momencie nie da się zwiedzać, ale podczas mojego pobytu było rozstawione rusztowanie, więc podejrzewam, że za kilka lat budowla straci swój podniszczały charakter. Trochę szkoda, ale pewnie wyjdzie to na plus.
Jednak Baile Herculane przede wszystkim warto pozwiedzać spacerowo. Przez lata uzdrowisko było na zmianę świetnie prosperującym kurortem i ruiną. Zawsze jednak nieustannie wracano do Baile Herculane, doceniając jego walory prozdrowotne. Kiedy czytałam o tym miejscu, każdy opisywał je jako opuszczone uzdrowisko. Teraz powoli jest odbudowywane. Nie znalazłam tam pustek, ale turystyczny ruch (o nikłym natężeniu, ale jednak kilku turystów tam było). Mojemu spacerowi towarzyszyły dźwięki remontu i zdaje się że Baile Herculane wróciło znów do łask. Nawet nasza hotelowa gospodyni w Orszowej roztaczała się nad tym miejscem w samych superlatywach. Baile Herculane więc w tym momencie jest w trakcie rewitalizacji i jest znów doceniane zwłaszcza przez rumunów.
Baile Apollo
Jeśli zobaczycie ten baner, wejdźcie do środka! Mnie dosłownie zaciągnęli przyjaciele i nie żałuję ani centa, którego wydałam w tym miejscu! Wejście nie jest drogie, w środku miła obsługa, klimatyzacja i napoje, a także przewodnik papierowy (mocno łamanym językiem) po polsku. Nigdy wcześniej nie zwiedzałam tego typu łaźni. Schodząc po schodkach w dół nie miałam pojęcia, że nie będzie nudno, jak to mi się widzi większość “muzeów”. Znajdziemy tu łaźnie stare jak świat, w których kąpały się same sławy od ponad 2000 lat. Zabawiłam tu jakieś 40 minut z ciekawością przyglądając się tej wymyślnej formie leczniczych kąpieli. Cóż mogę powiedzieć… tu po prostu pachnie historią.
Hercules prowadzi...
Rzeźba Herculesa jest dobrym punktem orientacyjnym. Na zdjęciach widziałam w jego otoczeniu pustki i obdrapane budynki. Teraz prezentuje się to całkiem nieźle.
Dojazd i poruszanie po miejscowości
Standardowy problem z Baile Herculane to oczywiście parkowanie. Są miejsca płatne i bezpłatne, jednak te bezpłatne są dość daleko od starego uzdrowiska, a te płatne opłaca się przez SMS, co jest płatnością nie do końca jeszcze przeze mnie w Rumunii ogarnianą. Na moje szczęście zaparkowałam bezpłatnie (nieco na dziko, jak to w Rumunii), ale to miejsce niestety opłacone było potem i strachem ze względu na bardzo wąską (i oczywiście dwukierunkową) uliczkę, którą jechałam. Do Baile Herculane jeżdżą również liczne autobusy m.in. z Timisoary.
Jedne z niewielu już starszych, podniszczałych budynków. Trochę szkoda, że nie trafiłam tu wcześniej, kiedy Baile Herculane było w większej ruinie. Taka katastroficzna atmosferka byłaby naprawdę czymś!
Okolice Baile Herculane
Wokół miejscowości znajdziemy sporo wodospadów. Ja przy okazji wybrałam się nad bardzo łatwo dostępny wodospad Cascada Bobot. Na trasie niestety było sporo śmieci, bo najwyraźniej to popularne miejsce na grilla i nasiadówkę dla miejscowych, ale przy samym wodospadzie jest czyściutko i ładnie. Dojedziemy tam skręcając w lewo w miejscowości Mehadia. Szybko skończy nam się asfalt i trasa przejdzie w żwirową drogę. Jak na mój gust drogą nie powinny jechać jedynie auta o bardzo niskim zawieszeniu, reszta da sobie radę. Miniemy jeden mostek na żwirówce, a potem zaparkujemy tuż przed drugim. Tam przed wejściem na mostek w prawo w dół pójdziemy już na nogach do wodospadu około 10 minut. Łatwo, szybko i przyjemnie.
Cascada Bobot
Wodospady dają miły chłodek w upalne dni. Ten wodospad był łatwy w dojeździe, miły i intymny. W wędrówce towarzyszyła nam nawet… krowa.
Około 20-25 minut od Baile Herculane znajdziemy Orszowę i przełom Dunaju – miejsce przepiękne, natchnione historią (i to o dziwo naprawdę długą) z bogactwem naturalnym zarówno gór jak i rozległej rzeki Cernej i Dunaju. W Orszowej pochodzimy po górach, przepłyniemy się motorówką, pozwiedzamy jaskinie i liźniemy nieco Serbii. O tzw. Żelaznych Wrotach rozpisywałam się już w jednym ze swoich artykułów, link zostawiam poniżej!
Tuż obok Baile Herculane znajdują się górskie raje dla wszystkich, którzy są spragnieni wędrówek! Doceniane w całej Rumunii parki narodowe Parcul Național Domogled-Valea Cernei oraz Parcul National Retezat, będące domem dla nieziemskich widoków!
Przydatne linki
Orszowa i przełom Dunaju – www.mojeirie.pl/orszowa/

